niedziela, 23 czerwca 2013

Pracownica pana Michała.


Pracownica Pana Michała


Zlecenie które opisałem poniżej przyjąłem z polecenia jednej ze swoich poprzednich klientek, dlatego zająłem się nim w sposób szczególny. Pani Hanna, bo o niej mowa, bardzo profesjonalnie przygotowała do rozmowy swojego kolegę – Pana Michała – bohatera tego opowiadania.
Pan Michał jest właścicielem przedsiębiorstwa produkującego sprzęt AGD. Jego problemy z podejrzanym wyciekiem informacji pojawiły się na początku roku. Pan Michał posłuchał rady swojej koleżanki, kupił aparat telefoniczny z nowym numerem i zadzwonił do mnie z galerii handlowej.

Zdecydowana większość ludzi tłumaczy pierwsze oznaki wycieku informacji zwykłym zbiegiem okoliczności. Jednak powtarzające się systematycznie podobne sytuacje potwierdzają istnienie poważniejszego problemu.

Przez telefon Pan Michał opowiedział mi o swoim niemal stuprocentowym przekonaniu, że jest podsłuchiwany. Szybko ustaliliśmy termin rozpoczęcia zlecenia. Piątek.

Zaczynamy grę
Nadszedł piątek. Serwis sprzątający zakończył pracę o godzinie 20:30. Do środka wchodzę około 21:00. Biura wraz ze wszystkimi pomieszczeniami mają blisko 600 metrów powierzchni – to około 120 h pracy.
Zaczynam według schematu G21. 
Osobiście przeszukuje wszystkie pomieszczenia, skanując jednocześnie częstotliwość analogową i cyfrową. Niczego nie znajduję.

Praca wre…
Szukam dalej. Zastanawiam się nad najskuteczniejszym planem działania. Rozważam zastosowanie detektora złącz nieliniowych ale użycie takiej technologii w pomieszczeniach biurowych przesiąkniętych elektroniką mija się z celem. Mój detektor wykrywa przecież wszystkie  półprzewodniki – a tych jest tu na pęczki.
Sprawdzenie linii telefonicznej z centralą również nie przynosi pozytywnych efektów.
…Od tygodnia przeszukuje wszystkie pomieszczenia biurowe i magazynowe i nadal żadnych sukcesów.

Czarny czwartek
Jest czwartek. Zwykły dzień pracy. Do firmy Pana Michała przyjeżdżają Szwedzi. Rozmowa odbywa się w zamkniętej sali konferencyjnej a pomimo tego informacje nadal wyciekają poza obręb wtajemniczonych osób. Coś tu nie gra…
Gorączkowo składam wszystkie informacje do kupy i… mam!

Brawurowy plan…
Błyskawicznie przedstawiam Panu Michałowi mój plan:
- „Do firmy zostanie wysłane zapytanie ofertowe drogą elektroniczną od firmy "C", która jest zainteresowana dużym zakupem i stałą współpracą. Potem jeden z handlowców skontaktuje się z firmą  "C" by omówić szczegóły kontraktu. Przedostatnim elementem będzie zaproszenie przedstawicieli "C" na podpisanie kontraktu do firmy Pana Michała.”
Do udziału w przedstawieniu angażuje jednego ze swych znajomych z branży AGD.
O prowokacji wiedzą jedynie trzy osoby – Ja, Waldek z „C” i Pan Michał.

Kości zostały rzucone!
W poniedziałek, Waldek wysyła e-mail z pytaniami dotyczącymi szczegółów technicznych, o których nawet ja nie mam pojęcia. Następnego dnia pytanie wraz z odpowiedzią jak zawsze ląduje na biurku Pana Michała.

W środę Waldek dostaje odpowiedź. Na jej podstawie przygotowuje wstępne zamówienie. Waldek prosi o wytypowanie dwóch osób, które poprowadzą szczegółowe negocjacje w siedzibie firmy.

W czwartek z samego rana dzwoni Pan Michał. Informuje Waldka o swojej decyzji. Rozmowy poprowadzi on wraz ze swoim pracownikiem. Waldek odpowiada że on sam razem ze swoją prawą ręką poprowadzą negocjacje z ich strony.

Prawa ręka Waldka to nikt inny, tylko ja.
Udało się – haczyk połknięty – rozmowa w najbliższy wtorek o godzinie 11:00. Teraz pozostaje zachować zimną krew i być czujnym

Spotkanie
Na spotkanie dojeżdżamy Saabem Waldka.
przechodzimy przez sekretariat. Zostaliśmy skierowani do sali konferencyjnej. Tam czekają na nas Pan Michał z Robertem - standardowe przywitanie, kilka słów o pogodzie i przechodzimy do konkretów.
Salę konferencyjną znam już dobrze - wszystko sprawdziłem od zewnątrz i od środka. Teraz muszę znaleźć coś czego nie było, a może służyć do podsłuchu.
Przede mną karkołomne zadanie – uczestniczę w rozmowach, utrzymując przy tym kontakt wzrokowy z rozmówcami a do tego muszę jeszcze czegoś szukać...
Mija godzina. Uff – na szczęście robimy przerwę. Proponują nam przejście do innego pokoju, gdzie czeka na nas kawa i jakieś przekąski. Pijemy. Gadamy o wszystkim i o niczym tylko nie o pracy – standard.
Wychodzę do toalety. Wysyłam do Waldka sms żeby po wejściu na salę wrócił po "coś" do samochodu. Dzięki temu ja zyskam na czasie i nie budząc żadnych podejrzeń przejdę się po pomieszczeniu subtelnie się rozglądając.
Po przerwie wracamy na salę - Waldek przeprasza nas - musi na chwilę wrócić do auta po pendrive. Sprowadzam rozmowę na luźniejsze tory. Rozmawiamy o planach urlopowych. Wstaję. Podchodzę do okna. Wszystko idzie gładko i zgodnie z planem tylko ja nadal nie widzę nic podejrzanego… Cały czas obserwuję otoczenie starając się przy tym zachować zimną krew ale wewnątrz mnie emocje sięgają zenitu…

…i nagle jest!

Nie wiadomo po co, ktoś zostawił ładowarkę w gniazdku obok rzutnika. Wiem, że jak na razie żaden sygnał nie opuścił pomieszczenia – w wewnętrznej kieszeni marynarki cały czas czuwa detektor, który wibracjami powiadomi mnie o jakimkolwiek sygnale analogowym lub cyfrowym.
Podejrzewam, że to miniaturowy dyktafon.

Na gorącym uczynku…
Wychodzę do toalety - teraz muszę o wszystkim powiadomić Pana Michała. Wysyłam więc sms – póki co 50% sukcesu.
Wiem jak informacje wyciekają na zewnątrz. Teraz muszę się dowiedzieć kto za tym wszystkim stoi. Proszę Pana Michała o zgodę na zamontowanie miniaturowej kamery. Dzięki niej nagram właściciela zasilacza. To będzie niezbity dowód.
Mam zielone światło od Pana Michała! Niepostrzeżenie montuję miniaturową kamerę.
Po rozmowach ustalamy szczegóły. Podpisujemy wstępną deklarację. Umawiamy się na przesłanie umowy, którą przygotują nasi prawnicy.
Wieczorem z Panem Michałem wracamy do Sali. Demontujemy kamerę. Oglądamy nagranie…
… chwila ciszy. Jest! Pan Michał rozpoznaje osobę na filmie. To Pani Wanda – ale to jeszcze nie koniec! Przecież zasilacz mogła zostawić, bo u niej w pokoju nie było wolnych gniazd. Niczego jej nie udowodnię. Mogę ją tylko spłoszyć.
Akcja trwa dalej…

Dowód
Email. 
Dogranie szczegółów. 
Panowie przesyłają sobie dokumenty. Dopracowują szczegóły umowy. Umawiają się na spotkanie.

Jedziemy z Waldkiem by podpisać kontrakt.
I znów ta sama sytuacja. Sekretariat. Sala konferencyjna. Pan Waldek z  Robertem i my jako reprezentanci firmy "C".

Tym razem wiem gdzie patrzeć.
- Jest!
W gniazdku znów lśni ten sam zasilacz co poprzednio.
Otwieram aktówkę. Ubieram rękawiczki. Wyciągam zasilacz z gniazdka.
Mina Roberta nietęga. 
Dopiero teraz dowiaduje się o wszystkim - zbladł.
Rozkręcam zasilacz. Zaglądamy do środka. Nikt nie wierzy własnym oczom. Pięknie przygotowany miniaturowy dyktafon z kartą mini SD. Pan Waldek prosi przez intercom Panią Wandę do sali konferencyjnej.

...-informacja tajna-...

Zlecenie dla Pana Michała zakończyło się sukcesem. 

Podpisaliśmy umowę na stałą współpracę - odwiedzam jego firmę cztery razy w każdym roku.