środa, 8 maja 2013

Podsłuch GSM w klawiaturze

Z Jackiem znamy się od piaskownicy. Mieszkaliśmy na tej samej ulicy. Chodziliśmy do tej samej szkoły podstawowej. Wspólnie spędzaliśmy większość wolnych chwil. 
Wszystko zaczęło się w momencie gdy Jacek zmienił pracę.  Wiadomo, że duże pieniądze wiążą się z ogromną rywalizacją. 

Tak było i u Jacka. 

Zacznijmy jednak od początku…

Najpierw był pomysł
Jacek miał pomysł i trochę oszczędności. Do ruszenia z miejsca brakowało mu jednak trochę kasy i kogoś, kto pomógłby mu wejść na rynek.
Stało się. 
Znalazł H.H. - gościa  który spełniał jego oczekiwania. Dużo kontaktów. Kasa. Niczym nie ograniczone możliwości i to co najważniejsze - nie zadawał zbędnych pytań.
Jak można było przypuszczać - należałem do grona, które na widok H.H. dostawało gęsiej skóry. Zupełnie inaczej niż mój kolega. On był nim zachwycony... a na mnie delikatnie mówiąc wkurzony. 

Lecz kolega Jacka zaczął pokazywać rogi kiedy z niszowego interesu zaczęli zarabiać dobre pieniądze.

Koniec końców panowie rozstali się w bardzo niemiłych okolicznościach. Powstały dwie firmy o tym samym profilu.

Po jakimś czasie zadzwonił Jacek.  Przeprosił mnie. Nasze relacje powróciły na dobre tory. Jacek nabrał również dziwnych podejrzeń - na cztery zapytania ofertowe miał cztery wtopy... Coś ewidentnie było nie tak.

O takich sprawach nie rozmawiam wszędzie. Z Jackiem wybraliśmy się na spacer po bydgoskiej starówce. Jest coraz ładniejsza. Polecam!

Ustaliliśmy podstawową kwestię - mamy do siebie zaufanie. Mam wolną rękę. Kody do alarmu w jego firmie. Klucze do wszystkich pomieszczeń.
Nikt o mnie nie wie. Nikt niczego nie podejrzewa. Mam to zrobić po cichu. Bez zbędnego szumu.

Zaczynamy
Rutynowe działanie nr 4. Zaczynam od skanowania częstotliwości radiowych w pobliżu siedziby firmy. W godzinach wieczornych zabieram się za sprzętowe i fizyczne wykrywanie urządzeń podsłuchowych.
Jacek jest moim przyjacielem więc do sprawy podchodzę niezwykle honorowo. W ruch od razu idzie Lornet 36. Pojawia się jednak problem. Pomieszczenia biurowe pełne są komputerów i elektroniki biurowej. Serwerów nie mogę wyłączyć. Fax całą dobę działa w trybie "stand by". Non stop przychodzą maile i raporty terenowe od przedstawicieli. Lokalizatory pojazdu cały czas muszą być rejestrowane... Mój Lornet szaleje.

Szybka decyzja - mój Lornet idzie do torby
Drugi dzień. Następuje przełom. Znajduję moduł GSM ukryty w klawiaturze. Zaskakujące jest to że dwie inne klawiatury zostały  dostarczone do firmy około dwóch miesięcy temu. Nikt nie pamięta od kogo. Nie wiadomo nawet kto je dostarczył. Takie prezenty są często wysyłane do biura Jacka. Prezenty w ramach współpracy. Nagrody za punkty lojalnościowe czy upominki za duże zamówienie… możliwości jest cała masa.
Próbuję wyciągnąć Jacka na rozmowę poza firmę. Ten szaleje! Wzywa policję! Jest wściekły! Gorączkowo gestykuluje! Krzyczy… a co najgorsze wcale mnie nie słucha.

Przyjazd Policji - strzał w stopę
Nie będę opisywał toku sprawy, ale sprawa zostaje - informacja tajna - .

Z Jackiem nie rozmawiamy przez pół roku. Szkoda. Znów brak kontaktu a co gorsza doskonale wiem że tym zdarzeniem strzelił sobie w stopę. Niestety nic nie mogę zrobić.


Po sprawie mojego kolegi każde zlecenie dokładnie przygotowuję i omawiam z każdym z Klientów. 
Najgorsze co może spotkać również Was to brak organizacji w sytuacji kryzysowej. 
Właśnie dlatego moje usługi wykrywania podsłuchu dalece wykraczają poza sztywne standardy działania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz